W ostatnich wpisach koncentrowałem się na architekturze mauzoleum Hadriana, czyli obecnie Zamku św. Anioła w Rzymie. Kończąc ten cykl, dziś zaproszę was do środka tego grobowca.
Współczesna trasa turystyczna niestety nie pozwala zrozumieć niemalże mistycznych doznań, jakie musiały towarzyszyć osobom wchodzącym do mauzoleum w II i w III wieku naszej ery. Obecnie turysta po wykupieniu biletu w kasie, idzie dziedzińcem okalającym cylinder grobowca (przypominam, że dawniej była to przestrzeń zamknięta, zadaszona i niedostępna dla osób postronnych). Później wchodzi schodami na mur zewnętrzny (biegnący śladem dawnego cokołu mauzoleum); idąc nim, okrąża grobowiec i na koniec wchodzi do środka przez skromne drzwi na wysokości około 10-12 metrów nad dawnym poziomem gruntu. Stamtąd prostym, pochylonym korytarzem biegnącym po średnicy kolistego grobowca, idzie wprost do komory grobowej, którą opuszcza z drugiej strony. Tam znajduje się już w nowożytnej nadbudowie Zamku św. Anioła. Niestety taka trasa turystyczna, wynikająca częściowo z późniejszych przeróbek dokonanych w grobowcu w czasach nam bliższych, kompletnie wypacza ideę przyświecającą architektom Hadriana. Dlatego dzisiaj postaram się Wam opowiedzieć o tym, jak wnętrze mauzoleum wyglądało w czasach swej świetności.
Przede wszystkim pamiętajcie o jednym: dzisiaj Zamek św. Anioła to labirynt pomieszczeń. Ale w czasach Hadriana cylindryczny grobowiec był litą bryłą. Było tam tylko JEDNO wejście, JEDEN korytarz i JEDNA komora grobowa (co do świątyni na samym szczycie, wciąż trwa dyskusja w świecie naukowym). Cała reszta – wszystkie bogato zdobione komnaty, klatki schodowe, przejścia itd. – to tylko nowożytne dodatki, które zaburzają piękną i surową koncepcję wnętrza grobowca.
Wyobraźmy sobie więc, że jesteśmy w starożytnym Rzymie i dostąpiliśmy zaszczytu wejścia do mauzoleum Hadriana. Co byśmy wówczas zobaczyli?
Weszlibyśmy przez bramę w cokole mauzoleum i znaleźlibyśmy się w długim, prostym korytarzu wyłożonym trawertynem. To tzw. dromos. Na jego końcu zobaczylibyśmy niszę, w której stał wielki posąg cesarza Hadriana. Co ciekawe, korytarz ten istnieje do dzisiaj, ale konieczność organizacji ruchu turystycznego sprawiła, że nie jest on wejściem, a drogą, którą turyści opuszczają zabytek.
Z korytarza wejściowego pod kątem prostym odchodzi najbardziej niezwykły element wnętrza grobowca – pochylona spiralna rampa okrężną drogą prowadząca ku komorze grobowej. Z oryginalnego wystroju pozostało niewiele: gdzieniegdzie możecie zobaczyć na posadzce resztki białej mozaiki. Wchodzenie rampą musiało być kiedyś doświadczeniem prawie mistycznym: krzywizna wznoszącego się korytarza sprawia, że traci się poczucie kierunków. Wrażenie przechodzenia do innego świata musiało być bardzo silne.
Idąc rampą, zrobilibyśmy pełen okrąg 360 stopni i znaleźlibyśmy się wreszcie na wysokości komory grobowej. Tam rampa się kończyła, a kolejny korytarz zakręcający pod kątem prostym prowadził prosto do komory grobowej. W starożytności nie istniało wejście, którym dzisiaj wchodzi się do grobowca, więc wejście do komory grobowej musiało być zupełnie ciemne.
W samej komorze grobowej ujrzelibyśmy cokoły z urnami zawierającymi prochy cesarzy i urny lub sarkofagi ich bliskich. Wejście tam musiało być źródłem doprawdy niezwykłych wrażeń: tam spoczywali władcy Imperiów z czasów jego świetności: nie tylko Hadrian i jego najbliżsi, ale także Antoninus Pius, Lucjusz Werus i Marek Aureliusz, Septymiusz Sewer czy Karakalla. Sanktuarium wiecznego spoczynku władców dużej części znanego nam świata.
Dzisiaj przebudowany układ komunikacyjny wewnątrz Zamku św Anioła, a zwłaszcza inny pochyły korytarz, którym przecięto komorę grobową, bardzo utrudnia zrozumienie prostego piękna pierwotnego projektu. Obecnie na samą komorę grobową możemy spojrzeć jedynie „z góry” – z poziomu nowożytnego pasażu.
I tu pojawiają się dwie zagadki. Pierwsza dotyczy tego, czy w starożytności wnętrze grobowca było dostępne dla osób postronnych?. Jest pewna wskazówka. Otóż spiralną rampę w czterech miejscach wyposażono w wysokie otwory wentylacyjne prowadzące aż na samą górę. Każdy z nich przypomina studnię w kształcie ściętego ostrosłupa. Gdyby wnętrze mauzoleum miało być zamknięte, czemu służyć miałaby ta wentylacja? Można zakładać, że wentylacja rampy była potrzebna, by zapewnić świeże powietrze osobom wchodzącym do grobowca. Oczywiście pozostaje kwestią otwartą, czy każdy mógł wejść do komory grobowej? Wątpliwe, by miejsce spoczynku doczesnych szczątków cesarzy Rzymu było swoistą starożytną atrakcją turystyczną. Trudno sobie wyobrazić, by przez cesarską komorę grobową ciągnęły tłumy – gdyby każdy z ulicy mógł tam wejść, starożytni kronikarze na pewno by o tym wspomnieli. Moim zdaniem bardziej prawdopodobne jest, że uprzywilejowane osoby z zewnątrz mogły wejść do grobowca i dostać się rampą na górę, ale sama komora grobowa była zamknięta.
Tu docieramy do kolejnej tajemnicy grobowca. Czy rampa rzeczywiście kończyła się w miejscu, w którym docierała do komory grobowej? Otóż archeolodzy są zdania, że spiralny korytarz nie wznosił się już wyżej. Ale to nie znaczy, że dalej nie było już żadnego przejścia. Niestety tamten rejon mauzoleum został istotnie przebudowany w czasach nowożytnych (wykonano między innymi wejście, którym obecnie dostajemy się do grobowca), więc dalszy układ wnętrza jest już tylko spekulacją. Ale pewne ślady wskazują, że w miejscu, w którym rampa dociera do komory grobowej, odchodziły od niej jeszcze boczne schody – dzisiaj niestety już nieistniejące. Schodów już nie ma, ale w murarce zachowały się ślady stopni prowadzących wyżej. Pytanie brzmi: dokąd? Niektórzy badacze przypuszczają, że boczne schody prowadziły na sam szczyt mauzoleum. Takie wytłumaczenie byłoby logiczne, gdyby przyjąć, że na górze znajdowała się niewielka świątynia dynastyczna w kształcie rotundy. Przy takim założeniu spiralna rampa służyłaby zatem nie tylko jako sposób na dostanie się do komory grobowej, ale na co dzień byłaby potrzebna do odprawiania ceremonii religijnych.
Z samego wystroju komory grobowej niestety nic się nie zachowało. Jedynie dziury w ścianach wskazują na miejsce mocowania płyt ze szlachetniejszego kamienia. Nie wiadomo nawet, czy cesarze byli chowani w sarkofagach czy w urnach. Ja skłaniałbym się ku hipotezie urn z prochami, bo ta bardziej odpowiadałaby rzymskiej ceremonii cesarskich pogrzebów.
Tym wpisem kończę cykl poświęcony mauzoleum Hadriana. W przyszłym tygodniu (i w kolejnych) czekają nas zupełnie tematy! Zapraszam!
Comentários