Świątynia Wenus i Romy to wspaniały przykład, jak wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, choć tak odległe, wciąż wpływają na dzisiejszy wygląd Rzymu. Cofnijmy się o dwadzieścia wieków.
Pod koniec pierwszego wieku p.n.e. obszerna posesja nieopodal miejsca, gdzie później stanął znany wszystkim bywalcom Rzymu Łuk Tytusa, stała rezydencja rzymskiego rodu Domicjuszów.
Za panowania pierwszego cesarza jeden z jego przedstawicieli wżenił się w rodzinę Oktawiana Augusta i został mężem Antonii Starszej, siostrzenicy princepsa.
W kolejnym pokoleniu związki Domicjuszów z rodziną cesarską się zacieśniały. Dziećmi Antonii Starszej byli między innymi Domicja Lepida Młodsza oraz Gnejusz Domicjusz Ahenobarbus. Ten ostatni ożenił się z Agrypiną, siostrą cesarza Kaliguli, i został ojcem chłopca, któremu po urodzeniu nadano imię Lucjusz, ale który jako nastolatek zmienił imię na Neron; to właśnie pod tym ostatnim imieniem został on zapamiętany przez potomnych.
Ale jaki ma to związek ze świątynią Wenus i Romy?
Neron zapewne mieszkał w domu na Welii jako mały chłopiec: albo jeszcze z rodzicami (jeżeli dom został odziedziczony po Domicjuszach przez jego ojca) albo nieco później z ciotką Domicją Lepidą (jeżeli to ona odziedziczyła dom). Przecież gdy ojciec „Neronka” zmarł, a matka Agrypina została przez Kaligulę skazana na wygnanie, przez pewien czas to właśnie Domicja się nim opiekowała.
Tak czy siak dom na Welii był dla Nerona miejscem ważnym. Gdy w 64 roku Rzym spłonął, w miejscu gdzie stała siedziba jego przodków, Neron kazał wznieść na wysokim podium wielki westybul Złotego Domus – swojego nowego pałacu. Jak na pewno pamiętacie, właśnie w tym westybulu stał „kolos Nerona” przedstawionego w promienistej koronie niczym uosobienie boga Słońce.
Wybór tego miejsca na pałacowy westybul miał z jednej strony wymiar praktyczny, bo przecież tamtędy wiodła reprezentacyjna droga wiodąca z Forum, ale z drugiej – także symboliczny. Monumentalne wejście do pałacu z kolosem Nerona dominującym nad otoczeniem mogło być też postrzegane jako oddanie przez cesarza hołdu przodkom żyjącym onegdaj w tym miejscu. Wizualizacje pokazują, że kolos elementem krajobrazu doskonale widocznym z wielu punktów miasta. Sam posąg miał ponad 30-35 metrów wysokości. Jeżeli dodamy do tego jeszcze wysokość postumentu, na którym go ustawiono, oraz wysokość podium westybulu, można śmiało założyć, że wznosił się na ponad 45 -50 metrów ponad poziom Forum i był porównywalny do stojącej dzisiaj nieopodal wieży kościoła Santa Francesca Romana (na zdjęciu). Dla ówczesnych Rzymian, na tle zabudowy Rzymu I wieku był taką samą dominantą, jaką dzisiaj jest Pałac Kultury i Nauki w Warszawie czy wieża Eiffel’a w Paryżu.
Gdy Neron zmarł w 68 roku n.e., tereny Domus Aurea były przez jego następców sukcesywnie przeznaczane na cele publiczne. Cesarz Hadrian postanowił wykorzystać ogromne podium, na którym stał westybul, i prywatną własność rodową dawnego despoty „przywrócić ludowi”, ku chwale Miasta. Samo w sobie jest to decyzja politycznie bardzo wymowna. Ale symbolika idzie dalej: zwróćcie uwagę, że Hadrian nie wybudował w Rzymie żadnego nowego reprezentacyjnego forum, jak wielu jego poprzedników – Cezar, August, Domicjan/Nerwa, Hadrian. Zamiast tego w centralnym punkcie Miasta wzorem Wespazjana postanowił zbudować ogromną świątynię służącą dobru publicznemu i podkreślającą związek Miasta z bogami. I tu mamy kolejną symbolikę: wybór Wenus i Romy jako patronek sanktuarium. Wenus to nawiązanie do patronki Juliuszów, która miała być przecież matką Eneasza, przodka Rzymian. Z kolei kult Romy także związany był z mitem założycielskim Rzymu, a sama bogini Roma stała si boską personifikacją Miasta.
Ale i na tym nie koniec. Poświęcenie świątyni miało nastąpić w dniu pariliów, które tradycyjnie wiązano z symboliczną datą „urodzin miasta” (obchodzoną zresztą do dzisiaj…). Ta data miała podkreślać związek wybudowania świątyni z mitologią wywodzącą założenie Rzymu od Eneasza – syna Wenus.
Tak oto dwie wspaniałe boginie miały być czczone w miejscu dawnej rodowej siedziby Nerona-despoty. Tam gdzie wcześniej stała prywatna rezydencja, największe rzymskie sanktuarium miało stać się łącznikiem między Forum - dawnym politycznym centrum Miasta, a Koloseum - centrum rzymskiej rozrywki.
Choć po domu Domicjuszów nie pozostał żaden ślad (poza murami włączonymi w obręb podium świątyni Wenus i Romy), jego istnienie w tym miejscu w istotny sposób wpłynęło na to, co my dzisiaj widzimy spacerując Via dei Fori Imperiali czy wchodząc na teren parku archeologicznego.
Comments