top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMichał Kubicz

Domus Aurea - o czym wiedzieć. nim się wejdzie do Złotego Domu?

Po pierwsze: CIEMNOŚĆ i wrażenie „piwniczne”. Ruiny znajdują się pod ziemią, pod parkiem Colle Oppio. Ale nie zawsze tak było. Pierwotnym zamierzeniem architektów Nerona: Celerusa i Sewerusa, było stworzenie podłużnego tarasowego budynku opartego „plecami” o zbocze wzgórza, a frontem – otwartego na dolinę między Eskwilinem i Oppio. Front pałacu miał być wprost zalany światłem. Dopiero kilka dziesięcioleci później, za panowania Trajana pawilon eskwiliński znalazł się pod ziemią i zamienił w dosyć ponurą piwnicę. Dlaczego tak się stało? Bo pałac był już zdewastowany, zniszczony przez pożar i Apollodorus z Damaszku, architekt Trajana, uznał pawilon Nerona za sposób na sztuczne poszerzenie płaskiego wierzchołka wzgórza, na którym planował wybudować nowe cesarskie termy. W ten sposób pałac Nerona stał się fundamentem, na którym wzniesiono łaźnie. Choć przestronne i słoneczne komnaty zamieniły się w ciemny loch, z drugiej strony może właśnie dzięki temu przetrwały do naszych czasów? Tak czy inaczej, kiedy wchodzimy do Domus Aurea, zawsze musimy pamiętać o tym, że dzisiaj w tych pomieszczeniach nie ma tego, co kiedyś było w nich najistotniejsze – światła, subtelnej gry cieni na posadzkach i na ścianach, lekkiego wietrzyku wpadającego przez ogromne otwarte okna i poruszającego półprzezroczystymi zasłonami… Tych wszystkich wrażeń, które wprawiły Nerona w zachwyt na tyle, że miał ponoć wykrzyknąć „wreszcie będę mieszkać jak człowiek!”, my jesteśmy pozbawieni. Albo inaczej – jesteśmy zdani na własną wyobraźnię.



Dlatego zanim udamy się zwiedzać ruiny pałacu Nerona, warto wcześniej uważnie przestudiować jego pierwotny plan. Bardzo ułatwi nam to zrozumienie, gdzie dawniej znajdowały się wielkie okna, którędy wpadały promienie słońca, które pomieszczenia tonęły w blasku, a które spowijał mrok.


Druga rzecz, o której musimy pamiętać, to PRZESTRZEŃ. Wskutek prac przedsięwziętych przy budowie Term Trajana, przestrzeń Domus Aurea uległa istotnemu przekształceniu. Pałac Nerona miał wielkie dziedzińce (o których dalej) i obszerne komnaty. Ale takie puste przestrzenie przeszkadzały Apollodorowi z Damaszku, który potrzebował solidnych fundamentów pod swe łaźnie. Dlatego dziedzińce i niektóre pomieszczenia zostały poprzecinane w poprzek potężnymi murami. Z pewnością nie ułatwia to wyobrażenia sobie przestronności rezydencji cesarza. Dlatego to kolejny powód, dla którego warto cały czas mieć przed oczami oryginalny plan pałacu – wtedy łatwiej sobie wyobrazić, gdzie zaczynał się dziedziniec okolony portykiem, dlaczego niektóre pomieszczenia są zwrócone w stronę wzgórza i czemu fontanna znajduje się nieoczekiwanie w środku ciemnego korytarza.


Plan Domus Aurea - zdjęcie wykonane na terenie stanowiska archeologicznego. Na czarno zaznaczone zachowane fragmenty pałacu z czasów Nerona. Na brózowo - ściany dodane później, w czasach panowania Trajana, gdy pałac zmieniono w piwnicę. Zdjęcie: zbiory własne

Po trzecie FASADA: podczas całej wizyty w Domus Aurea turyści zwiedzają komnaty pałacu i mają jedynie dwie okazje, by na moment spojrzeć na pałac jakby „z zewnątrz”, czyli ujrzeć pozostałości jego fasady. Warto przyjrzeć się wcześniej trasie zwiedzania, by wiedzieć, w którym momencie zwiedzający patrzy na front pałacu.


Na koniec: DEKORACJE. To bardzo przykre, ale z całej wspaniałej dekoracji Domus Aurea nie pozostało praktycznie nic. Część wystroju pałacu rozszabrowano zaraz po samobójstwie Nerona albo w czasie wojennego zamętu „roku czterech cesarzy”. Część została zniszczona przez wspomniany pożar z początku II wieku n.e. Wszystko, co jeszcze przedstawiało jakąkolwiek wartość, zdemontowano i ponownie wykorzystano przy budowie innych budynków, zanim Apollodor z Damaszku zaczął wznoszenie Term Trajana. Zabrano marmurowe okładziny ścian, drogocenne posadzki, mozaiki, kolumny, stopnie schodów. Ostały się tylko freski na ścianach i pośledniejsze mozaiki podłogowe. Ale co oszczędził człowiek, zniszczył czas. Niestety odkrycie Domus Aurea w czasach nowożytnych przyspieszyło degradację wspaniałych fresków, które przetrwały pod ziemią nietknięte niemal półtora tysiąca lat. Dzisiaj są one bardzo słabo czytelne – wiele z nich straciło kolory, inne pokryły wapienne osady. Trwające prace archeologiczne przy Domus Aurea mają na celu zakonserwowanie malowideł i zabezpieczenie ich przed dalszym zniszczeniem. Może kiedyś znajdą się środki na usunięcie z nich cienkiej warstewki wapienia, abyśmy mogli spojrzeć na ich oryginalne barwy i wzory. Niestety konserwacja malowideł jest bardzo droga i czasochłonna. W wybranych miejscach pałacu przewodnicy pokazują próbki ścian, na których malowidła poddano takim działaniom – efekt jest spektakularny. Na razie jednak jeżeli chcemy w pełni docenić piękno fresków Domus Aurea, musimy sięgnąć do publikacji zawierających reprodukcje kopii fresków, wykonanych przez nowożytnych artystów krótko po odkryciu pałacu Nerona, kiedy malowidła były w świetnym stanie.


Opłakując zdemontowane marmurowe okładziny ścian i barwne posadzki, warto wytężyć wzrok. Niekiedy bowiem kamienie pozostawiły swój odcisk w jeszcze wilgotnym betonie: dzięki temu możemy próbować wyobrazić sobie luksusowe dekoracje na ścianach. Czasem pozostawione ślady są tak wyraźne, że można odtworzyć cały wzór posadzki.




Na koniec może dodam kilka ciekawostek i „tajemnic” Domus Aurea.


Pierwsza tajemnica, to rzeczywisty wygląd pałacu. Gdy porównacie różne wizualizacje pawilonu eskwilińskiego Domus Aurea, dostrzeżecie pewne rozbieżności. Najważniejsza z nich dotyczy tego, że nie wiadomo, jak wyglądała niezachowana część wschodnia. Z planu wynika, że na wschód od Sali Oktagonalnej mur się załamuje w kierunku północnym – ewidentnie w tamtym miejscu znajdował się drugi pięcioboczny dziedziniec ulokowany symetrycznie wg osi wyznaczonej przez reprezentacyjną Salę Oktagonalną. Ale co było dalej? Wedle niektórych opracowań (patrz np. „Atlas of Ancient Rome” A. Carrandiniego) za drugim dziedzińcem pałac się kończył. Nazwijmy ten wariant „opcją minimum”. Pewne argumenty rzeczywiście za nim przemawiają. Ale autorzy innych opracowań są zdania, że przeciwnie – pałac ciągnął się jeszcze bardziej na wschód i obejmował kolejne skrzydło z wewnętrznym dziedzińcem symetryczne do tego, jakie się zachowało („opcja maximum”). Niestety – jak daleko sięgał pałac w kierunku wschodnim, zapewne nigdy się nie dowiemy. Nawet przewodnicy oprowadzający po Domus Aurea opowiadają na ten temat różne sprzeczne rzeczy (a byłem tam trzy razy, więc mam porównanie!). Ja niestety nie mam żadnych merytorycznych podstaw, by opowiedzieć się za jednym lub za drugim poglądem. Ale moja intuicja podpowiada mi, że to „opcja maximum” (z dwoma dziedzińcami pięciobocznymi i dwoma prostokątnymi) jest bardziej prawdopodobna. Taki układ daje lepsze wrażenia estetyczne, stawia Salę Oktagonalną w rzeczywistym centrum budowli, stwarza też większe wrażenie symetrii, która w przypadku „opcji minimum” jest bardzo ułomna. Znając poglądy Nerona na architekturę, jego zamiłowanie do rozmachu oraz uwielbienie symetrii, sądzę, że na pewno wybrałby „opcję maximum”!


Kolejną ciekawostką jest wygląd wyższej kondygnacji. Wprawdzie do dzisiaj zachował się jedynie bardzo wysoki parter, ale dokładne prace archeologiczne na wzgórzu Oppio wykazały, że wyżej znajdowało się jeszcze piętro. Co ciekawe, plan wyższej kondygnacji był dosyć luźno skorelowany z planem parteru. To nas prowadzi do pytania, jak wyglądała przestrzeń nad kopułą Sali Oktagonalnej (jest tam oculus, w dodatku kopuła nie mogła być przeciążona - to wszystko stawia bardzo szczególne wymagania architektoniczne w przypadku budowy kolejnej kondygnacji). Posługując się analogiami opartymi na wizerunkach różnych nadmorskich willi rzymskich, archeologowie przedstawiają wizję delikatnej kolumnowej glorietty wznoszącej się na piętrze ponad Salą Oktagonalną. Niestety to tylko przypuszczenie, ponieważ żadne namacalne ślady takiej konstrukcji się nie zachowały.


Następne zagadnienie dotyczy tego, jakie było faktyczne przeznaczenie pawilonu eskwilińskiego. Zastanawiające jest, że w tej wielkiej budowli nie odnaleziono żadnych śladów urządzeń związanych z mieszkalną funkcją budynku: żadnych łazienek, latryn, kuchni… Czy ta część pałacu była faktycznie przeznaczona do mieszkania? Te wątpliwości prowadzą archeologów do przypuszczenia, że może w rzeczywistości przestronne sale pałacu miały być tylko swoistą galerią sztuki, w której Neron pragnął umieścić rzeźby i obrazy kupione lub zagrabione w Grecji?

93 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page